Bootstrap

Mieszko nie był pierwszy? - Część 1

Początki chrześcijaństwa na ziemiach polskich przed 966 rokiem.
Rok 966 – tradycyjna data chrztu księcia Mieszka I.
Często podawany jest jako początek polskiej państwowości i chrystianizacji Polski. Wydarzenie to uznano za moment wejścia Polan do rodziny chrześcijańskich narodów Europy. Jednak czy Mieszko faktycznie był pierwszym władcą z naszych ziem, który przyjął nową wiarę?

Historycy i archeolodzy od lat zastanawiają się nad początkami chrześcijaństwa na ziemiach polskich sprzed daty 966 r. Pojawiają się liczne poszlaki sugerujące, że krzyż dotarł nad Wisłę nawet o całe pokolenie wcześniej – za sprawą misjonarzy z południa, Cyryla i Metodego. Niniejszy artykuł to próba przedstawienia najnowszych ustaleń na ten temat, odwołująca się do faktów historycznych, badań archeologicznych i różnych kontekstów polityczno-religijnych.

Misja Cyryla i Metodego – apostołowie Słowian
W IX wieku Europa Środkowa znalazła się na styku wpływów dwóch tradycji chrześcijańskich – łacińskiego Zachodu i greckiego Wschodu. Państwo wielkomorawskie, potężne imperium Słowian na południe od Karpat, stało się polem rywalizacji misji chrześcijańskich z obu tych kręgów cywilizacyjnych. Pierwszy władca Moraw, Mojmir I, przyjął chrzest już w 831 r. z rąk misjonarzy Frankijskich. Jednak jego następca, książę Rościsław, pragnąc uniezależnić się od wpływów wschodnio-frankijskiego króla Ludwika Niemieckiego, usunął ze swego kraju niemieckich duchownych i zwrócił się o pomoc w ewangelizacji do Bizancjum. Bizantyjski cesarz przychylił się do tej prośby – w 863 r. na Morawy przybyli bracia Konstantyn (później znany jako Cyryl) i Metody z Salonik.

Cyryl i Metody prowadzili misję wśród Słowian za zgodą papieża – co warte podkreślenia, bo pokazuje to jedność Kościoła przed wielką schizmą. Papież Hadrian II i Jan VIII popierali ich działania, a ten ostatni w bulli Industriae tuae (880 r.) potwierdził zwierzchnictwo Metodego jako arcybiskupa Moraw. Innowacyjność ich misji polegała na użyciu języka słowiańskiego w liturgii. Bracia przetłumaczyli teksty liturgiczne na język staro-cerkiewno-słowiański, opracowali pismo (głagolicę) i stworzyli odrębny obrządek słowiański. Doktrynalnie nie różnił się on niczym od łacińskiego, różnił go jedynie język nabożeństw – co czyniło chrześcijaństwo bardziej zrozumiałym dla nowych wiernych. Dla wielu słowiańskich pogan była to ogromna zaleta: msza święta w ojczystym języku przyciągała lud, który nie rozumiał łaciny odprawianej przez misjonarzy niemieckich.

Cyryl i Metody zyskali miano „apostołów Słowian”. Ich działalność objęła nie tylko Morawy – według najstarszej ruskiej kroniki Powieść minionych lat ochrzcili oni Morawian, Czechów i… Lachów (Polaków). Nie narzucali wiary siłą, lecz perswazją i przykładem, co pozwalało spokojnie zaszczepiać chrześcijaństwo wśród zwykłych ludzi. To właśnie w czasach ich misji mogły pojawić się pierwsze skupiska chrześcijan na ziemiach dzisiejszej Małopolski, należącej wówczas do strefy wpływów Państwa Wielkomorawskiego.

Proroctwo Metodego i „chrzest Wiślan” pod przymusem?
Na południu dzisiejszej Polski, w dorzeczu górnej Wisły, żyło plemię Wiślan. Ów lud, wzmiankowany w połowie IX wieku przez tzw. Geografa Bawarskiego (jako Vuislane około 845 r.) oraz w relacji angielskiego króla Alfreda Wielkiego (wspominającego kraj Wisielond na północ od Moraw), zajmował obszar Małopolski – ziemię bogatszą i bardziej zaludnioną niż Wielkopolska Mieszka I. Wiślanie usypywali ogromne kurhany (np. krakowskie kopce Wandy i Kraka) i budowali okazałe grody, co świadczy o ich dobrej organizacji społecznej. Głównymi ośrodkami były zapewne Kraków, Wiślica, Stradów czy Naszacowice – choć ich rozkwit nastąpił już po wejściu w skład państwa Piastów, to początki sięgają okresu wcześniejszego.
Tradycja i pewne źródła sugerują, że to właśnie na tym terenie mogło dojść do pierwszego chrztu władcy plemiennego na ziemiach polskich, niemal sto lat przed Mieszkiem. Kluczowym źródłem jest tu Żywot świętego Metodego, zwany Legendą panońską (spisany wkrótce po śmierci Metodego w 885 r.). Zawiera on intrygujący epizod: Metody, obdarzony proroczym darem, udaje się do pewnego pogańskiego księcia „siedzącego w Wiślech” (lub „Wiśle”) i ostro gani go za prześladowanie chrześcijan. Mnich udziela władcy przestrogi: „Dobrze będzie dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej i będziesz mnie wspominał”. Kronikarz dodaje złowieszczo: „I tak też się stało”.
Co oznacza ta przepowiednia? Wielu badaczy interpretuje, że chodzi o księcia Wiślan, którego ostatecznie spotkał los zgodny z proroctwem – został pokonany przez „obcych” i ochrzczony siłą na cudzej ziemi. Przez długi czas tajemnicze sformułowanie „w Wiślech” odnoszono do grodu Wiślica (stąd mowa o chrzcie „w Wiślicy”), jednak obecnie przeważa pogląd, że chodzi o cały region – ziemię Wiślan nad górną Wisłą. Dawni Słowianie „Wisłą” nazywali rzeki spływające z gór i wodospady, a Małopolska pełna jest strumieni karpackich; stąd cały obszar od Karpat po Góry Świętokrzyskie mógł być określany jako „Wisły” (Wiśle).
Relacja żywota Metodego jest lakoniczna, nie podaje imienia owego władcy. Późniejsza tradycja ochrzciła go umownie mianem Wiślimira (to imię pojawia się w lokalnych opowieściach), lecz źródłowo pozostaje on anonimowy. Ważniejsze jest pytanie: czy i kiedy rzeczywiście doszło do chrztu tego księcia? Jeśli przepowiednia Metodego się spełniła, to ochrzczono go przymusowo około 880 roku – a więc niemal sto lat przed chrztem Mieszka I, i to w obrządku słowiańskim.
Prof. Jerzy Gąssowski w latach 60. XX w. zaproponował odczytanie Legendy panońskiej w ten sposób, że ów książę Wiślan nie napadał na Morawian, lecz prześladował chrześcijan we własnym kraju. Skąd wzięli się chrześcijanie u Wiślan? Najpewniej z cichej działalności misjonarzy słowiańskich – żadna granica nie mogła powstrzymać przenikania nowej wiary, zwłaszcza że przez Małopolskę wiódł ważny szlak handlowy z Zachodu przez Czechy na Ruś i do Bizancjum. Metody mógł więc stanąć w obronie swoich współwyznawców – ludzi, których wcześniej ochrzcili on lub jego uczniowie, a których pogański książę Wiślan gnębił. Gdy napomnienie duchownego nie poskutkowało, do akcji wkroczyła polityka: prawdopodobnie wielkomorawski władca Świętopełk lub jego syn Mojmir II przedsięwziął zbrojną interwencję.
W kronikach nie mamy bezpośredniej relacji o takim chrzcie Wiślan, ale pewne poszlaki zdają się go potwierdzać. W kilku grodach Małopolski archeolodzy odnotowali ślady gwałtownych zniszczeń datowane na koniec IX wieku. Nie jest jasne, czy to efekt najazdu zbrojnego z Moraw, czy lokalnych walk plemiennych (np. z wojowniczym plemieniem Gołęszyców). Jednak biorąc pod uwagę przepowiednię, logiczne wydaje się, że Świętopełk mógł siłą podporządkować sobie Wiślan. Zgodnie z proroctwem, pojmał ich władcę i zmusił, by przyjął chrzest już nie u siebie, lecz na obcej ziemi – być może wywiezionego do Wielkich Moraw ochrzczono w jakimś morawskim grodzie.
Czy tak rzeczywiście było, zapewne nigdy nie dowiemy się na pewno. Ale nawet jeśli około roku 880 nastąpił pierwszy chrzest pogańskiego księcia z ziem polskich, nie przełożyło się to na trwałą chrystianizację całego kraju. Wydarzenie owo przeszło w ówczesnym świecie bez echa – kroniki frankijskie czy papieskie milczą na ten temat. Kościół nie wyniósł tego władcy na ołtarze, jak to uczynił później z innymi władcami-chrzcicielami (nikt nie ogłosił świętym hipotetycznego księcia Wiślan, tak jak np. św. Wacława Czechów czy św. Stefana Węgrów). Najwyraźniej znaczenie Wiślan na arenie międzynarodowej było zbyt małe, by zasłużyć na odnotowanie tej konwersji w szerokich kronikach.

Wiślanie pod wpływem Moraw i Czech – skarb żelazny z Krakowa
Nie ulega wątpliwości, że w drugiej połowie IX wieku Małopolska znajdowała się w orbicie oddziaływań schrystianizowanego Państwa Wielkomorawskiego. Spór toczy się o to, czy Wielkie Morawy faktycznie podbiły ziemie Wiślan, czy tylko pobierały od nich trybut (daninę). Jak dotąd brak jednoznacznych dowodów na stałą aneksję – możliwe, że lokalni książęta Wiślan uznawali zwierzchność Moraw i płacili im haracz, pozostając inaczej względnie niezależni.
Sensacyjnego argumentu dostarczyło odkrycie archeologiczne z roku 1979 w Krakowie. W obrębie miasta natrafiono wtedy na ukryty skarb – ponad 4200 żelaznych sztab w kształcie ostrzy siekiery. Były to tzw. płacidła siekieropodobne, służące w IX wieku jako środek płatniczy w Wielkich Morawach. Tak ogromny depozyt mógł być zgromadzony w jednym celu: jako zapłata/trybut dla kogoś potężnego. Zdaniem badaczy, „żelazny skarb” z Krakowa potwierdza istnienie jakiejś formy zależności Wiślan od Moraw (lub ich następców). Jeśli faktycznie była to przygotowana danina, to proroctwo Metodego „będziesz ochrzczony przymusem na ziemi cudzej” nabiera wiarygodności – wygląda bowiem na to, że Wiślanie zostali zmuszeni nie tylko do płacenia haraczu, ale i do przyjęcia chrztu z rąk obcych.

Co ciekawe, po upadku Wielkich Moraw w 906 r. sytuacja geopolityczna się zmieniła. Na gruzach morawskiego imperium powstało rosnące w siłę państwo czeskich Przemyślidów, które związało się już z chrześcijaństwem łacińskim (przez Bawarię i Rzym). Możliwe więc, że jeśli pod koniec IX w. Wiślanie ulegli Morawom, to w następnym pokoleniu dostali się pod wpływy Czech. Niektórzy historycy sugerują, że odnalezione w Krakowie siekieropodobne płacidła mogły być trybutem nie dla Morawian, lecz właśnie dla Czechów – bowiem taka „waluta” to uniwersalny towar przydatny każdemu, nie zaś wyłącznie znak władzy morawskiej. Faktem jest, że silne wpływy czeskie na terenie Wiślan są udokumentowane historycznie: dość wspomnieć, że kiedy wiele lat później zorganizowano biskupstwo w Krakowie, jego pierwszą katedrę na Wawelu obrano pod wezwaniem św. Wacława – patrona Czech. Świadczy to, iż w X wieku Kraków znajdował się w politycznej i kościelnej orbicie Czech.
Reasumując: Wiślanie, jako sąsiedzi Moraw, zostali prawdopodobnie wciągnięci w orbitę ich wpływów – czy to siłą, czy pokojowo – i mieli kontakt z chrześcijaństwem już w IX wieku. Jednak w 906 r. Wielkie Morawy upadły pod ciosami Węgrów, co diametralnie zmieniło układ sił w regionie. Jeśli któryś książę Wiślan faktycznie został ochrzczony około 880 r., to jego państwo wkrótce potem uwolniło się od morawskiej kurateli. Mógł on powrócić do dawnych wierzeń (jak sugerują niektórzy – po wycofaniu się Morawian nic nie zmuszało go, by kontynuować chrześcijańskie nowinki). Niemniej część jego poddanych mogła już pozostać wierna nowej religii – ci, którzy dobrowolnie przyjęli chrześcijaństwo z przekonania, zapewne trwali przy nim dalej. To właśnie oni mogli stać się zalążkiem wspólnot chrześcijańskich przetrwałych do czasu późniejszej oficjalnej chrystianizacji Polski.

C.D.N.

Źródła

Najnowsze Artykuły

Mieszko nie był pierwszy? - Część 1
Mieszko nie był pierwszy? - Część 1

Początki chrześcijaństwa na ziemiach polskich przed 966 rokiem. Rok 966 – tradycyjna data chrztu księcia Mieszka I. Często podawany jest jako początek polskiej państwowości i chrystianizacji Polski. Wydarzenie to uznano za moment wejścia Polan do rodziny chrześcijańskich narodów Europy. Jednak czy Mieszko faktycznie był pierwszym władcą z naszych ziem, który przyjął nową wiarę?

więcej ...